poniedziałek, 9 stycznia 2012

zaległości

odrabiamy zaległości:

5 stycznia 2012
trasa standardowa - góra, dół - góra dół. Biegło się super, choć pierwsze kilkanaście metrów myślałem, że będzie dramat. Przejedzony byłem okropnie. A wyszło tak:
1km - 6:28 (rozgrzewkowo)
2km - 4:56
3km - 4:45
4km - 5:45 (rozpoczyna się moja powrotna górka)
5km - 6:30 (rozpoczęła się na dobre...) - teraz rozumiem, że mieszkam w górach, małych bo małych - ale kurcze nie ma nic po płaskim:(

w sumie: 5,1 km w czasie 29:12
Przy okazji najlepszy wynik na 5km = 28:07, i Test Coopera=2,46km
Cieszy progres!

7 stycznia 2012
Trening wyjazdowy, przy okazji wizyty na Turnieju Piłki Nożnej w Nowej Sarzynie. Pomiędzy meczami, w których i tak się troszkę oszczędzałem wybiegłem pozwiedzać miasto. Zwiedzania za wiele nie było bo w ciągu 40 minut przeleciałem je w "te i we wte". Nie wiem ile to km ponieważ nie włączył mi się GPS w Endomondo, a nie miałem czasu żeby na niego czekać, także tylko ze stoperem.
Na moje oko około 6 może 6,5 km. Tempo lajcikowe.

Chciałem to powtórzyć na następny dzień (niedziela) rano, jednak umarły mi plecy - a zrobiła się taaaaka piękna zima, śnieżek, delikatny mrozik - PIĘKNIE.
Przeogromny ból między łopatkami uniemożliwiający jakikolwiek ruch szyi, skręt ciała, wstanie z łóżka itd. Będąc takim wyprostowanym robocopem spędziłem trochę czasu w aucie w drodze do domu. Dzisiaj (poniedziałek) ból jeszcze większy. Już odwiedziłem naszą klubową "masernię". Jestem po 10 minutowych "eletrowstrząsach" oraz po mocnym masażu a także na prochach przeciwbólowych i przeciwzapalnych. Może przejdzie. Jeśli ból ustąpi wieczorem w drogę!
Aaaa i jestem bardzo blisko zmiany (NARESZCIE) obuwia. I to po baaaardzo dobrej cenie. Ale żeby nie zapeszać - pochwalę się jak nabędę.

To tymczasem lasem borem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz